Kisielewski między naturalizmem a modernizmem „Dialog” 1964, nr 10, Zygmunta Grenia, Nie więcej, czyli o Przybyszewskim „Dialog” 1965, nr 1, Jana Kłossowicza Zaczęło się w Młodej Polsce „Dialog” 1966, nr 5.
kołdra rozmiary - Powiedz mi tak szczerze, czy tobie kiedy przyszło do głowy, że można mieć po prostu nostalgię śmierci — Nie — rzekł Połaniecki — ja rozumiem rzecz przeciwną.
Ale nie ten wasz Koniecpolski, pan Samuel, tylko ten drugi, p. A nie tylko ów mąż święty karmił swój orszak skrzydlaty — on rozmawiał z ptaszkami, jak ja z tobą, nazywał zaś je nie inaczej, jak „braciszkowie moi”… „siostrzyczki moje”… Chłopiec, przyjrzawszy się obrazkowi, chce go zwrócić. Powiem ci więcej: jedynie wdzięczność sprawia, że mówię do ciebie w ten sposób. — Moje długi niech panią nie interesują — odparł tonem głębokiego przekonania. — Ach, ach oto i wyborna zuporama — zawołał Poiret, na widok Krzysztofa wnoszącego rosół z wielką powagą. zaginione lub spalone rękopisy Tadeusza Micińskiego „należą” do okresu Młodej Polski. I pani Emilia i Litka przyjęły wiadomość o jego wyjeździe bez zdziwienia. Ludzie rzeczywiście klękali, ale Winicjusz nie patrzył na nich. Zatem mądrzej jest za skąpca uchodzić, z czego tylko hańba, lecz bez nienawiści powstaje, niż się za imieniem hojnego ubiegać, a tym samym zostać zdziercą, bo to i hańbi, i nienawiść za sobą niesie. Tomala, Kochanek polskich muz „Poglądy” 1974, nr 15. Reakcja związana i reakcja absolutna.
Większość ludzi nie jest zdolna do życia w idealnie wyłącznym małżeństwie.
Ze szczególną pasją uderzał Krzywicki w okaz ludzki, jaki nazywał „filozofującym blagierem”. Zaraz na ziemi sługa wole skóry ściele: Kładzie się, on mu ostry grot wyrzyna w ciele: Krew ciepłą myje wodą i korzeń doznany Na proch utarłszy w ręku, przykłada do rany. Życie zaś samo zdawało się go do tego zachęcać. Mam tego póty… Tymczasem oto jak rzeczy stoją. Wyraz „szybkobiegacz” figuruje w różnych słowozbiorach, np. Człowiek więcej się tylko wtedy lituje i więcej cierpi. Wszystkie rany duszy odnowiły się w niej i poczęły piec boleśnie. Czasem poranny wietrzyk, gdy ze wschodu wionie, Zrywa wianki i rzuca na klęczących skronie, I rozlewa jak z mszalnej kadzielnicy wonie. Mama umyła jej twarz, rogiem chustki do nosa wyjęła z oka czarne kawałki węgla. Zdziwienie to byłoby niemożliwe w Paryżu, we Francji, gdzie zresztą Bouteron nieraz mówił na ten temat.
— Płynąć łodzią… lub choćby w niej siedzieć — ciągnął dalej spokojnie z miłym uśmiechem. — Po czym dodała z cudownym bezwstydem: — Niech się pan dobrze zastanowi nad tą radą, że zaś zbliża się zima, sprawi pan Mariecie i mnie dwie ciepłe sukienki z pięknej angielskiej materii, którą widziałam u grubego kupca na placu Świętego Petroniusza. — A co — odpowiedział Wilk. Mnie, przywykłemu do Siroko we Włoszech, nie wiele to szkodziło, ale pani Celina cierpiała ogromnie, Anielka z nią razem, ciotka zaś zrobiła awanturę staremu Chwastowskiemu o szkody w parku. Dzień był dla Zakonu i dla wszystkiego zachodniego rycerstwa największej klęski, ale i chwały największej. Jedna uchyliła się i faraon ujrzał nadzwyczajnej piękności dziecko, które spojrzało na niego tak mądrymi oczyma, że władca Egiptu uczuł nieomal trwogę. — Zdumiewający starzec… — wybełkotał student Anzelmus, czując, jak lodowaty strumień mrozi mu wszystkie żyły, tak że nieledwie skamieniał w nieruchomy posąg. Nazywał się Arnajos; tak zwała go matka, Irosem zaś przezwała uliczna czeladka, Gdyż często do posyłek dawał się on użyć. Poemat ten zaopatrzony jest przez wydawców w przypiski i waryanty, jako tekst literacki, godny druku na równi ze wszystkiemi innemi poematami poety. Ale potem dwa razy z rzędu nie zastał malarza, ale dano mu kilka listów, żeby odniósł. Biedna Janinka nie wiedziała nic o tem, jaki bal kurczętom sprawiło jej rozdraźnienie, wynikłe — jak sobie to sama tłomaczyła — z nieprzyzwoitego postępowania Zosi. jak dopisać współwłaściciela
Kładzie przy zmarłym cztery przepyszne rumaki, Z nimi dwa psy i piękne, i tłuczone padły, Z dziewięciu, co chleb z jego rąk i stołu jadły.
Matka nie mogła przeboleć śmierci ojca i nim skończyło się 7 dni żałoby, przeniosła się również na tamten świat. Sam nawiązał rozmowę, a to dobry znak, świadczący o tym, że nie jest nadętym bufonem i zarozumialcem. Zachęcony tym powszechnym uznaniem, Smok ryknął: — Tak, Bogu wiadomo, duszno Tak, Bogu wiadomo, parno — Wytarł twarz chusteczką z czerwonymi szlaczkami. Z drugiej strony przychodzi refleksja, żeśmy się jednak trochę zagalopowali Wszystko dobre, ale w miarę itd. — Patrz. Te wielkie ciała doznały losu wszystkich rzeczy ziemskich: uległy czasowi, który niweczy wszystko, zepsuciu obyczajów, które wszystko osłabiło, i najwyższej władzy, która wszystko przygniotła.